Kobiety craftujące dzielą się na dwie kategorie – boginie gadżetów i anty fanki.
Mim „ulubionym”
gadżetem jest łopatka do koralików.
Nie
rozumiem chęci jej
posiadania.
Metalowy sprzęt do zbierania rozsypanych koralików.
Koszt ok. 8zł.
Wiecie ile za to można kupić koralików?!?
Każda z nas w domu
ma łyżeczkę do herbaty. Uzyskany efekt dokładnie ten sam.
Ostatnio jedna z
kursantek – Asia opowiedziała nam o swojej metodzie zbierania
koralików.
Spowodowało to u
nas nieodpartą chęć udania się do Mc Donalda ;)
Joanna kupiła lody
(w wersji bardziej wypasionej) i teraz używa plastikowej łyżeczki
do zbierania koralików. Wartość dodana do pysznych lodów ;)
McDonald nawet nie wie jak bardzo wspiera rękodzieło hehehehehe
McDonald nawet nie wie jak bardzo wspiera rękodzieło hehehehehe
Kilka lat temu
triumfy święcił młynek do nawlekania koralików. Był to
początek fascynacji beadingiem w Polsce. Niby użyteczny, bo
wrzucasz koraliki do środka, wprawiasz młynek w ruch i samo się
nawleka. Potrzebna jest do tego specjalna zagięta igła. Tylko, że
koralików musi być większa ilość. Jedna 10g paczuszka to za
mało. Nawleka się jedynie gładkie sznury. Te z wzorami wymagają
tradycyjnej metody.
Koszt takiego młynka
to 77zł (wersja ekskluzywna) lub 15zł (plastikowy). Do tego
dochodzi koszt igły. Sama go kupiłam. Leży teraz w jednym z
kartonów i się marnuje.
Zwykła miseczka
wypełniona koralikami i igła wyparła go w moim przypadku.
Efekt końcowy ten sam.
Efekt końcowy ten sam.
Nie
jestem fanką gadżetów
Może jestem za
bardzo „Zosią samosią”. A może te „ułatwiacze” to tylko
marnowanie czasu? Przynajmniej niektóre z nich nie są warte
wydanych na nie pieniędzy.
Istnieją
jednak i takie, bez których nawet ja nie potrafię się obejść
Faworytem są igły big eye czyli igły z oczkiem na ¾ długości.
Odkąd mam takie
innych nie dotykam.
Żyłka raz
zamontowana w igle nie wypada z niej.
Dobrze mi się z
nimi pracuje.
Jestem od nich uzależniona...
Jestem od nich uzależniona...
Siadając do pracy
lubię mieć posegregowane koraliki.
Szczególnie jeśli
praca będzie składała się z kilku kolorów.
Dobrze sprawdzają
się tu zakręcane pojemniczki na koraliki.
Utrzymują porządek
i można je przykładać do siebie w celu obrania odpowiedniego koloru.
Ostatnio moje serce
podbił organizer do biżuterii.
Jeśli chcę zrobić
wrażenie na nowych osobach wyciągam go i rozkładam. ;)
Biżuteria wygląda
w nim nieziemsko. Dodatkowo cała prezentacja wygląda znacznie
profesjonalniej.
Można w nim
spokojnie przechowywać nasze skarby bez dostępu światła.
W czasie wyjazdu na
wakacje tez się sprawdzi.
A Wy mamie craftowe gażety od których jesteście uzależnione?
A może jesteście ponad to i nie robią one na Was większego wrażenia?
Moim zdaniem 2 gadżety to nie za dużo i nie za mało ;)
OdpowiedzUsuńJa do koralików wolę plastikowe organizery. Mam takie, które mają po 12 przegródek i każda ma osobne zamknięcie. Są bardzo przydatne. Co do igieł z dużymi oczkami, jak na razie nie potrafię się do nich przekonać i nimi pracować.
OdpowiedzUsuńZnam kilka fanek takich organizerów. Ja bez tych igieł nie mogę żyć ...... ;)
UsuńHahaha - Kasiula ten przytyk dot. łopatki do zbierania koralików jest tendencyjny :) :) :) Łopatka jest piękna, długa, gładka i się błyszczy - czyż to nie wystarczający powód ,żeby ją zakupić ???? To tak jak filiżanka od Rosenthala - można wypić herbatkę " na bogato" i mieć odczucia smakowo-artystyczne , ale można wypić ze zwykłego kubasa i też smakuje :) Jestem szczęśliwą posiadaczką łopatki - i to jedyny gadżet jaki posiadam. Jestem też fanką igieł z dużym okiem , ale nie sądziłam ,że to gadżet. Jak zaczęłam moją przygodę z koralikami , to takie igły mi pokazałaś i nie wiedziałam ,że można inne :) :) :) Natomiast choruję na inny gadżet - przenośne stanowisko do pracy. Niestety nie masz go u siebie. Kosztuje koszmarnie dużo , ale myśl ,że w każdej chwili mogę zwinąć warsztat , a za chwilę rozwinąć w trzy sekundy - bezcenne :) Kupić - nie kupić ? Jak żyć ?
OdpowiedzUsuńŁopatkowe gadżeciary znam trzy ;) Nie czuj się osamotniona hehehehhe
OdpowiedzUsuńTwoje argumenty a propos powodu zakupu łopatki mnie nie przekonują... ;)
Igły to gadżet must have. Inne nie są takie wspaniałe.
Jak żyć? - to pytanie nie do mnie ;)